Pisze tak szczerze mówiąc bez powodu, bo... bo mało piszę przez te ostatnie miesiące i się martwię. Bo moje zwierzaki są coraz bardziej nudne.
He he he, to śmieszne, to niemożliwe... możliwe... niemożliwe... możliwe... niemożliwe... nie... tak... nie no na 100% nie.
Wczoraj, była niedziela, a co za tym idzie. Dusia bierze Aresa i chodzą po podwórku. Jej. Czas mijał... mijał... i mijał, a mój jakże mądry i uroczy, i kochany, i extra Ares mówi nie. "Nie idę do budy"
i ile mogę prosić i błagać, Ares nie reaguje. Pokazać mięsko Ares :"Ok, ok idę, przekupiłaś mnie". No inaczej się nie dało. Ares z natury jest wielkim upartym, lizusem. Jak ja wracam ze szkoły to nie obejdzie się bez podejścia do niego. On jest tak słodki jak... jak najsłodsza rzecz na świecie, ale która nie mdli. Bo go można jeść i jeść i jeść i w życiu ci nie zbrzydnie.
A tu jest babeczkowa focia : P mniam mniam mniam :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz